Peggle Blast – recenzja
|Seria gier Peggle doczekała się nowego tytułu – Peggle Blast. Tym razem gra trafiła na urządzenia mobilne z iOS i Androidem. Czy dorównuje poziomem swoim poprzednikom?
Pierwszy tytuł z serii nazywał się po prostu Peggle i został wydany w 2007 roku na komputery stacjonarne, rok później wydano kolejną część Peggle Nights, która dodała kilka usprawnień. W 2013 roku pojawił się w końcu pełnoprawny sequel gry pod tytułem Peggle 2, jednak cieszyć się z niego mogli tylko posiadacze konsol. W międzyczasie twórców gry, firmę Popcap, kupił Electronic Arts, po czym w 2014 na systemy iOS i Android zaprezentowano nam kolejną grę z serii – Peggle Blast, która jest głównym przedmiotem naszej recenzji. Zdecydowałem się na ten lekko historyczny wstęp, gdyż będzie on dość ważny w kontekście mojej oceny gry. Ale przejdźmy do konkretów.
Peggle Blast to gra będąca połączeniem pinballa i gier pachinko (popularna gra automatowa w Japonii). Naszym zadaniem jest (z reguły) wyczyszczenie planszy z pomarańczowych cegiełek (tytołowe pegs). Robimy to za pomocą znajdującego się na górze ekranu działka, którym po wskazaniu celu wystrzeliwujemy kulkę. Nasz pocisk będzie tak długo w grze, póki będzie trafiał kolejne cegiełki i nie wypadnie poza dół ekranu. Wówczas puszczamy w ruch kolejną kulkę i tak do momentu, gdy wykonamy postawione przed nami zadanie lub skończą nam się kulki do strzelania (tych z reguły mamy 10). Naszą piłkę może złapać poruszający się na dole kosz. Jeśli tak się stanie, wówczas kulka wraca do puli. Zasady gry są proste i klarowne i zrozumiemy je po kilkunastu sekundach.

Po lewej widzimy świat z planszami do wyboru. Po prawej stronie widoczny jest ekran z zadaniami, które musimy wykonać na danej planszy (i możliwość skorzystania z bonusów).
Przed każdą misją dostajemy szczególy zadania, które musimy wykonać. Najczęściej jest to zdobycie odpowiedniej liczby punktów i pozbycie się wszystkich pomarańczowych cegiełek z planszy, czasami może to być zniszczenie konkretnych obiektów lub zepchnięcie ich poza ekran. Gra składa się z kilku światów, a każdy z nich zbudowany jest z 15 plansz, które musimy przejść. Na każdym świecie gramy innym bohaterem odznaczającym się specjalną umiejętnością, którą aktywujemy, zestrzeliwując na planszy zieloną cegiełkę. Dla pierwszej postaci włącza się celownik ułatwiający przewidzenie ruchu kulki po odbicu się od obiektu na planszy, u następnych będą to m.in. rozmnożenie się liczby kulek aktualnie znajdujących się na ekranie czy dodatkowe działka po bokach ekranu. Na planszy znajdziemy także cegiełkę w kolorze różowym, której trafienie zwiększa liczbę zdobywanych przez nas punktów. A im więcej ich zdobędziemy w jednym strzale, tym większe prawdopodobieństwo zdobycia bonusowych kulek. Na zakończenie każdego świata czeka nas specjalna plansza, składająca się z kilku układów do rozwiązania, po których będziemy musieli zmierzyć się z głównym antagonistą w grze – Fnordem. Pokonamy go, gdy w określonej liczbie strzałów zdobędziemy więcej punktów.
Dla osób, które miały już styczność z serią Peggle, powyższy opis wyda się znajomy. Peggle Blast nie wprowadza rewolucji, to nadal są dobrze znane Peggle, w których wprowadzono kilka rozszerzeń. Przede wszystkim zróżnicowano misje (to już nie jest tylko pozbywanie się pomarańczowych cegiełek) i wprowadzono nowych bohaterów (i nowe umiejętności specjalne). Jako że gra jest przystosowana do urządzeń mobilnych, to konstukcja plansz jest bardziej „pionowa”, co moim zdaniem wpływa na trochę wyższy poziom trudności gry. Trzeba też przyznać, że gra wygląda ślicznie, jest kolorowa, ładnie animowana, a bohaterowie, którymi gramy, szybko wzbudzają naszą sympatię. Jednak gra cierpi na kilka problemów, które nie pozwalaja mi cieszyć się z niej w pełni.

Nowe typy zadań do wykonania. Pozbycie się diamentów z planszy lub zniszczenie jaj.
Przeszkadza mi fizyka kulki. Mam wrażenie, że w porównaniu do poprzednich części nasza piłka jest o wiele „cięższa” i zupełnie inaczej odbija się od cegiełek. Po spędzeniu wielu godzin z pierwszą częścią Peggle trochę ciężko się do tego przestawić. Nie podobają mi się także konstrukcje samych plansz, mam wrażenie, że albo są za proste, albo diabelnie trudne i przy okazji… nudne. Granie na nich nie sprawia takiej frajdy jak w przypadku zabawy w starszych tytułach serii. Na moim telefonie spotkałem się także z problemem wyświetlania aplikacji. Gdy wychodził mi wyjątkowo udany strzał składający się z wielu bonusów, to ekran gry na sekundę robił się czarny, co było trochę irytujące (ale mogło też być winą mojego urządzenia).

Nasz główny przeciwnik w grze – Fnord.
Z innych niemiłych niespodzianek, na które natkniemy się w trakcie gry, to np. informacja o tym, aby udostępnić informacje o grze na swoim facebooku, dzięki czemu odblokujemy kolejne plansze. W przeciwnym wypadku będziemy musieli poczekać kilka godzin… EA, dlaczego?

W lewym górnym rogu widzimy licznik, który odlicza czas, kiedy odzyskamy jedno z żyć.
OCENA: 5
Plusy:
- Nowy tytuł z serii Peggle.
- Grafika.
- Kolejne plansze do przejścia.
- Nowe typy zadań do wykonania.
Minusy:
- Mikrotransakcje, czyli płać albo czekaj.
- Sztucznie zawyżony poziom trudności.
- Nieciekawy design plansz.
- Dziwna fizyka kulki.
- Brak syndromu „jeszcze jedna plansza i kończę”.